Ochrona środowiska a przemysł motoryzacyjny. Czy samochody elektryczne są ekologiczne?

Za największy procent zanieczyszczenia powietrza odpowiada przemysł. Ale samochody również mają ogromny udział w zatruwaniu tego, czym oddychamy. O smogu, jako o poważnym problemie społecznym, mówi się coraz częściej. Z tego też powodu coraz więcej koncernów samochodowych stawia na pojazdy elektryczne. Z każdym rokiem liczba ich użytkowników wzrasta.

Źródła smogu

Problem z zanieczyszczonym powietrzem mają nie tylko duże miasta i nie tylko te, którym nie sprzyja położenie geograficzne. Smog to także problem na przykład Rabki, która uchodzi za uzdrowisko pulmonologiczne – niejednokrotnie zdarzyło się, że tamtejsza jakość powietrza była gorsza niż w… Krakowie. Źródłami smogu są na przykład stare, domowe kotły, zakłady przemysłowe czy opał, który jest stosowany w domach jednorodzinnych.

Okazuje się jednak, że w miastach i miasteczkach najbardziej zanieczyszczonych normy są przekraczane w znaczny sposób bez względu na porę roku. Winne są temu między innymi spaliny samochodów. To właśnie one są głównym źródłem emisji dwutlenku azotu. Z rur wydechowych wydobywają się także groźne pyły: PM10 i PM2.5. Liczby oznaczają wielkość cząsteczek – pierwsze mogą przenikać do płuc, drugie (drobniejsze) także do krwi. Samochody to drugie – po piecach na paliwo stałe – źródło ich emisji.

Na zachętę

Ze smogiem można i trzeba walczyć. Czy oznacza to zatem konieczność całkowitej rezygnacji z samochodów? Niekoniecznie. Można na przykład ograniczać ich użytkowanie lub zainwestować… w pojazd elektryczny. Drugie rozwiązanie jak na razie wydaje się niemożliwe do zrealizowania przede wszystkim ze względów kosztowych. Być może już niedługo. Badania nie pozostawiają złudzeń – pojazdów elektrycznych będzie coraz więcej i będą coraz bardziej dostępne. Na dodatek z analiz ekspertów wynika, że za osiem, dziesięć lat ich cena będzie niższa niż tradycyjnych samochodów!

Analitycy twierdzą nawet, że w najbliższych latach flota elektryków liczyć będzie około 35 milionów. Do inwestycji w tego rodzaju pojazdy przekonuje również rząd. Na początku roku Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o elektromobilności, w którym zawarto szereg zachęt dla użytkowników aut elektrycznych. Znalazły się tam między innymi zapisy o ulgach przy zakupie aut na prąd, darmowych parkingach w płatnych strefach, a także specjalnych buspasach. Poza tym w naszym kraju mają wyrastać jak grzyby po deszczu ładowarki o normalnym napięciu oraz stacje do szybkiego ładowania, uzupełniające 80 proc. pojemności akumulatorów w około 30 minut.

Wcale nie tak ekologicznie?

Ekologiczny samochód to taki, który nie emituje szkodliwych substancji do atmosfery. Poza tym jego produkcja musi być oparta na naturalnych źródłach energii. I właśnie tutaj pojawia się problem. Okazuje się bowiem, że o ile podczas użytkowania samochody te może i są ekologiczne, o tyle ich proces przygotowania, produkcji, ładowania i recyklingu pozostawia wiele do życzenia.

Z najnowszych badań wynika, że emisja podczas produkcji pojazdów elektrycznych jest co najmniej o 50% wyższa niż w przypadku samochodów tradycyjnych. Dlaczego? Bo ich akumulatory robi się z litu, miedzi i krzemu, których przetwarzanie wymaga dużych ilości energii. Poza tym w naszym kraju energia zasilająca auta pochodzi głównie z elektrowni opalanych węglem. Jeśli więc ich liczba wzrośnie, razem z nią wzrośnie emisja zanieczyszczeń powietrza, bo źródłem energii elektrycznej jest przecież m.in. węgiel kamienny.